Maj zawsze kojarzy mi się z truskawkami.
Pierwsze, które pojawiają się w końcówce kwietnia, są pięknie pachnące i wspaniale wyglądające, ale niestety bez smaku. Te następne już w maju są duzo lepsze. Może nie są tak jedna w jedną, tej samej wielkości, ale zaczynają smakować, jak powinny. Tamtego lata, słońce było już mocno aktywne od marca, wiec majowe truskawki od początku pachniały i smakowały wyśmienicie.
Pojechaliśmy do znajomych za miasto, bo zaprosili nas właśnie na truskawkowe szaleństwo — mieli dość duże poletko tych czerwonych smakowitości. Takie prosto z pola własnoręcznie zebrane smakowały jak największy przysmak! Trzy dni owocowego obżarstwa!
Przyjechaliśmy późnym wieczorem. Rano poszliśmy na pole, później były szykowane konfitury z truskawek, oczywiście ciasto, a na obiad chłodnik truskawkowy. Nie! nie jedliśmy tylko to - panowie woleli coś bardziej konkretnego, zostawiając czerwone owoce na deser. Ja z Noemi zajadałyśmy się wszystkim, co było z truskawkami. Drugiego dnia, po południu Noemi musiała pojechać do szpitala wezwana na jakąś pilna konsultacje (jest pediatrą). Jej mąż rozmawiał przez Skype z córką (zadzwoniła z Kanady), a my całkiem rozleniwieni piękną pogodą — na tarasie, pod wielkim parasolem, na podwójnej leżance tarasowej. Leżałam na plecach z zamkniętymi oczami, delektując się odgłosami natury. Ty obok na brzuchu, przeglądałeś gazetę. Zarejestrowałam ruch obok, ale nie chciało mi się otworzyć oczu. Poczułam, że coś delikatne i chłodne dotyka moich warg. Wyraźny zapach truskawkowy. Postanowiłam się podroczyć. Zacisnęłam wargi. Nie spodziewając się tego — docisnąłeś owoc mocniej do moich warg i oczywiście truskawka rozpłaszczyła się na mojej buzi! Sok pociekł mi po twarzy i po brodzi, co najwidoczniej bardzo Ci się spodobało, bo zanim zlizałam resztę owocu, już następny miałam rozpłaszczony na wargach. Śmiałeś się, a ja nadal z zamkniętymi oczami pozwalałam na dłuższą chwile zabawy. Pochyliłeś się nade mną i scałowywałeś resztki owocu i sok z mojej twarzy, brody i szyi! teraz chichotałam i ja.. Twoje pocałunki pachniały słodko i smakowały truskawkowo. Długo trwały.. na przemian z kolejnymi słodkimi, pachnącymi słońcem owocami. Gdy wróciła Noemi, ze zdziwieniem stwierdziła, że taka piękna pogoda, a wszyscy pozamykani w pokojach — jej mąż nadal rozmawiał przez Skype.. a my? My musieliśmy schronić się na pewien czas w pokoju, by dokończyć nasze niespodziewane, tak ciekawie rozpoczęte truskawkowe tête-à-tête*
To był wyjątkowo udany weekend — miał smak miłości i truskawek.
Zabraliśmy do domu kosz owoców i kilkanaście słoiczków konfitur, które przez długi czas pachniały wspomnieniami weekendu.
Maj zawsze kojarzy mi się z truskawkami..
Pierwsze, które pojawiają się w końcówce kwietnia, są pięknie pachnące i wspaniale wyglądające, ale niestety bez smaku. Te następne już w maju są duzo lepsze. Może nie są tak jedna w jedną, tej samej wielkości, ale zaczynają smakować, jak powinny. Tamtego lata, słońce było już mocno aktywne od marca, wiec majowe truskawki od początku pachniały i smakowały wyśmienicie.
Pojechaliśmy do znajomych za miasto, bo zaprosili nas właśnie na truskawkowe szaleństwo — mieli dość duże poletko tych czerwonych smakowitości. Takie prosto z pola własnoręcznie zebrane smakowały jak największy przysmak! Trzy dni owocowego obżarstwa!
Przyjechaliśmy późnym wieczorem. Rano poszliśmy na pole, później były szykowane konfitury z truskawek, oczywiście ciasto, a na obiad chłodnik truskawkowy. Nie! nie jedliśmy tylko to - panowie woleli coś bardziej konkretnego, zostawiając czerwone owoce na deser. Ja z Noemi zajadałyśmy się wszystkim, co było z truskawkami. Drugiego dnia, po południu Noemi musiała pojechać do szpitala wezwana na jakąś pilna konsultacje (jest pediatrą). Jej mąż rozmawiał przez Skype z córką (zadzwoniła z Kanady), a my całkiem rozleniwieni piękną pogodą — na tarasie, pod wielkim parasolem, na podwójnej leżance tarasowej. Leżałam na plecach z zamkniętymi oczami, delektując się odgłosami natury. Ty obok na brzuchu, przeglądałeś gazetę. Zarejestrowałam ruch obok, ale nie chciało mi się otworzyć oczu. Poczułam, że coś delikatne i chłodne dotyka moich warg. Wyraźny zapach truskawkowy. Postanowiłam się podroczyć. Zacisnęłam wargi. Nie spodziewając się tego — docisnąłeś owoc mocniej do moich warg i oczywiście truskawka rozpłaszczyła się na mojej buzi! Sok pociekł mi po twarzy i po brodzi, co najwidoczniej bardzo Ci się spodobało, bo zanim zlizałam resztę owocu, już następny miałam rozpłaszczony na wargach. Śmiałeś się, a ja nadal z zamkniętymi oczami pozwalałam na dłuższą chwile zabawy. Pochyliłeś się nade mną i scałowywałeś resztki owocu i sok z mojej twarzy, brody i szyi! teraz chichotałam i ja.. Twoje pocałunki pachniały słodko i smakowały truskawkowo. Długo trwały.. na przemian z kolejnymi słodkimi, pachnącymi słońcem owocami. Gdy wróciła Noemi, ze zdziwieniem stwierdziła, że taka piękna pogoda, a wszyscy pozamykani w pokojach — jej mąż nadal rozmawiał przez Skype.. a my? My musieliśmy schronić się na pewien czas w pokoju, by dokończyć nasze niespodziewane, tak ciekawie rozpoczęte truskawkowe tête-à-tête*
To był wyjątkowo udany weekend — miał smak miłości i truskawek.
Zabraliśmy do domu kosz owoców i kilkanaście słoiczków konfitur, które przez długi czas pachniały wspomnieniami weekendu.
Maj zawsze kojarzy mi się z truskawkami..