Po prostu.
Idę chodnikiem w zimne popołudnie, ręce chowam głęboko w kieszeniach płaszcza. Nie martwię się o to, jak wyglądam i nie interesuje mnie jak wyglądają i na co patrzą obcy mi ludzie, gdy idą swoim rytmem we własny dzień.
I tak sobie myślę:
drogi dniu, nie musisz obsypywać mnie prezentami, błyskotkami,
nawet nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie zabawiał i opowiadał śmieszne historie. Nie musisz budzić we mnie podziwu i wdzięczna ci jestem, że trzymasz mnie dziś z dala od natrętnych spojrzeń.
Nie mam również ochoty wiedzieć o tobie nic więcej, poza tym, co już wiem. W gruncie rzeczy niewiele mnie to obchodzi.
Wystarcza mi, że znam twoje prawdziwe oblicze, twoją dzisiejszą cichość i skromność, które czynią cię pięknym. I wiem, że nie ma nic lepszego niż to, że jesteś dziś ze mną, tutaj właśnie,
nie gdzie indziej, w szarości i znużeniu, które cierpliwie czekają na spokój wieczoru. I nawet jeśli nie mówię ci o tym codziennie, wiesz przecież. Bo takie do-niczego dni istnieją po to, by podlewać spragnioną ziemię, przybliżać twarz do zamyślonej rośliny samotnie stojącej na parapecie i szeptem budzić ją ze snu.
Żeby przykręcić oszalały z gorąca kaloryfer,
rzucić okiem na rozrzucone na łóżku ubranie i،،،، czekać.
Bez tęsknoty.
Za to z pewnością,
że jutro nadejdzie،،،،
Idę chodnikiem w zimne popołudnie, ręce chowam głęboko w kieszeniach płaszcza. Nie martwię się o to, jak wyglądam i nie interesuje mnie jak wyglądają i na co patrzą obcy mi ludzie, gdy idą swoim rytmem we własny dzień.
I tak sobie myślę:
drogi dniu, nie musisz obsypywać mnie prezentami, błyskotkami,
nawet nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie zabawiał i opowiadał śmieszne historie. Nie musisz budzić we mnie podziwu i wdzięczna ci jestem, że trzymasz mnie dziś z dala od natrętnych spojrzeń.
Nie mam również ochoty wiedzieć o tobie nic więcej, poza tym, co już wiem. W gruncie rzeczy niewiele mnie to obchodzi.
Wystarcza mi, że znam twoje prawdziwe oblicze, twoją dzisiejszą cichość i skromność, które czynią cię pięknym. I wiem, że nie ma nic lepszego niż to, że jesteś dziś ze mną, tutaj właśnie,
nie gdzie indziej, w szarości i znużeniu, które cierpliwie czekają na spokój wieczoru. I nawet jeśli nie mówię ci o tym codziennie, wiesz przecież. Bo takie do-niczego dni istnieją po to, by podlewać spragnioną ziemię, przybliżać twarz do zamyślonej rośliny samotnie stojącej na parapecie i szeptem budzić ją ze snu.
Żeby przykręcić oszalały z gorąca kaloryfer,
rzucić okiem na rozrzucone na łóżku ubranie i،،،، czekać.
Bez tęsknoty.
Za to z pewnością,
że jutro nadejdzie،،،،
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za każdy komentarz..