wtorek, 3 maja 2016

..nie placz..



 
"Nie płacz, że coś się skończyło, 
tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło".

Gabriel García Márquez


Nasze długie rozmowy były pełne łez, bo tak trudno mówi się o kimś, kto był całym naszym światem, a kogo już nie ma z nami..
Starałyśmy się tez podpowiadać sobie rożne drobiazgi pomocne w naszej żałobie..i codzienności zupełnie niełatwej..
Pewnego wieczoru ona ( nazwę ja Julia) powiedziała mi ze nie może zasnac bez dwóch czasem trzech lampek wina!
 to było dla mnie szokiem..wszystko, tylko nie  to !
Teraz nasze rozmowy miały motyw przewodni, ze musi z tego wyjść i to szybko ( przecież brała leki) - Julia powiedziała, ze bala mi się to powiedzieć, ale ze założyłyśmy sobie mówić tylko prawdę - 
w końcu powiedziała..
Kolejne dni i przekonywanie Julii, ze to nie jest wyjście z sytuacji - alkohol niczego nie rozwiązuje ( może przynosi chwilowe zapomnienie o problemach, smutku) ale nie może być ucieczka ani z samotności, ani z żalu ani z problemow..pierwsza zwycięską partie Julia zaliczyła w sklepie - wyjmując z koszyka butelkę wina tuz przed kasa..powiedziała mi o tym jeszcze tego samego wieczoru..bardzo się z tego cieszyłyśmy.. to był ten pierwszy krok..


foto-net
Julia jest ciepłą, mila osobą - trochę zagubioną w szarej codzienności, 
która po śmierci męża przerosła ją kłopotami i brakiem pieniędzy..
Wolno krok za krokiem szukałyśmy rozwiązań, 
które pozwoliłyby jej żyć  mimo tych wszystkich problemow..
miałam pewne doświadczenia w tej materii ( mój maż zmarł wcześniej) - podpowiadałam jej różne rozwiązania, jedne były do zastosowania u niej a inne niestety nie ( bo mieszkamy w innych krajach)..
ale udało się ustabilizować problem finansowy...i po pewnym czasie Julia już nie sięgała po wino by zasnac..
Zaczęłyśmy nawet zastanawiać się czy nie powinna mieć np psa? bo to byłby miły towarzysz pustych wieczorów i spacerów do parku..
Tak zaczęła się nasza specyficzna przyjaźń (która trwa) - a pewnego dnia Julia powiedziała mi : 
"jestem pewna,ze to duch mojego męża sprowadził na moja drogę  ciebie, żebym nie była sama"...
 i ze dziękuję mi za..uratowanie jej życia, bo była gotowa przejść na druga stronę i gdyby nie ja...
Bylo mi niezmiernie milo, ze moja pomoc (w większości na odległość) była aż tak przydatna..



foto-net

2 komentarze:

  1. depresja , to straszny stan wnętrza człowieka . Piękne dzięki Milenko za podanie ręki drugiej osobie w potrzebie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. depresja to zawsze piekło dla osób, które nie znają jej mechanizmów...należny zawsze pozostać człowiekiem z sercem na dłoni..to jest bardzo potrzebne...bo dzisiaj ja pomogę a może innego dnia ktoś pomoże mnie...dziękuję Jeremiaszu za komentarz..

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..