poniedziałek, 31 lipca 2017

Kolory życia...







Z wodospadu
wspomnień
spadają w dól 
głośnym szumem
czerwień miłości
błękit spokoju
fiolet choroby
czerń rozpaczy
i mieniąca się
różnymi odcieniami
zieleń nadziei
Kolory mojego życia...


Milena 775



foto-net



sobota, 29 lipca 2017

Uroki życia...







"Człowiek docenia uroki codziennego życia, 
kiedy budzi się z koszmarnego snu, 
albo kiedy po raz pierwszy wstaje z łóżka po chorobie. 
Dlaczego nie uświadomić sobie tego teraz?" 

William Lyon Phelps



foto-net



czwartek, 27 lipca 2017

Myśli..









Taki zwyczajny dzień. Patrze od kilku chwil w okno, za którym świeci słonko. Świeci delikatnie, nie powodując upału! Dla mnie to radość życia, bo po przebytej terapii bardzo źle znoszę upały! Trudno to nawet opisać! Mój organizm"strajkuje"gdy temperatura przekracza 25°C!.. pominę szczegóły, ale jest to bardzo nieprzyjemne! Rok temu życie sprawiło mi.. niespodziankę(!) pod tytułem "horror w biały dzień". Myślę, że nikt nie jest gotowy na takie "nowiny"! Jeszcze miałam w pamięci szczegóły walki z chorobą mojego męża, jeszcze nie uspokoiłam mojego serca i mojej duszy po przegranej walce, gdy nagle mój mąż przeszedł na druga stronę światła.. A nagle zaczynała się ponowna walka! Tym razem moja własna.. osobista! Przerażenie to zbyt mało powiedziane!... mam syna, który jeszcze nie jest gotowy, by zostać sam na świecie. Jest studentem.. Rodziny już nie ma. Mój umysł był w stanie całkowitej paniki! Z każdej szpary wysuwały się paskudne macki strachu, które oblepiały mnie ciągle, nie mogłam się od nich uwolnić... Na plecach czułam „ciężar” wielkich oczu strachu. Śledziły mnie wszędzie. Wiem, że te słowa czytane z ekranu monitora są płaskie i sucho oddają fakty — nie da się tego dokładniej opowiedzieć! Oczywiście można dorzucić kilka określeń zawierających przymiotniki, by było to bardziej wyraziste... ale wiem doskonale, że to zrozumie dokładnie tylko ta osoba, która przeszła przez cały cykl terapii.. To nie jest ani proste, ani łatwe.. Ciało poddawane było różnym działaniom całej ekipy medycznej (gdy słyszałam - „proszę się rozluźnić” - czułam natychmiast, jak każdy mięsień napina się jak struna.. to był jakiś rodzaj buntu ciała?). W moim wnętrzu dusza była tak obolała od przerażonych myśli i od informacji, że miałam wrażenie, że za moment eksploduje i bardzo starałam się myśleć pozytywnie, ale to było tak samo trudne, jak w czasie rozszalałej burzy zobaczyć słońce! Podświadomość tworzyła horrory, które nie dały się wyciszyć, bo każdy wyciszony horror rozmnażał się natychmiast (chyba przez paczkowanie (!) i natychmiast miałam „karuzele” kolejnych horrorów. Kiedy badania kontrolne są pozytywne, nagle zauważyłam, że mogę oddychać głębiej. Nie potrafię jednak być całkowicie szczęśliwa, bo tyle naczytałam się o przerzutach i innych powikłaniach, że każdy nerwoból czy skurcz powoduje natychmiast stres. A przecież jestem optymistką! Zawsze byłam! Ludzie niechętnie o tym rozmawiają, (tak jakby poprzez rozmowę można-by się „zarazić”?) A może to tylko strach? Wiec czasem rozmawiam z osobami, które są w podobnej sytuacji – wiedzą, o czym mowie! Nie muszę tłumaczyć, co odczuwam... bo to nie jest łatwe. Wiem, że ludzie potrafią się bardzo zmobilizować w określonej sytuacji! Jestem nieustająco wdzięczna tym osobom! Otrzymałam tyle wsparcia od przyjaciół (tych realnych i tych wirtualnych) i było mi to bardzo potrzebne, bo nie chciałam się czuć tak przeraźliwie sama w tamtym czasie. Nie chciałam i nie mogłam obciążać moim przerażeniem mojego syna. Dla niego i tak to był bardzo trudny okres! On ma tylko mnie, więc jego strach był pewnie równie wielki, jak mój! Taki spokojny słoneczny dzień, a mnie dopadły kosmate, smętne myśli! Dlaczego o tym pisze? Bo to tez życie! Wokoło otaczają nas ludzie, których choroba wpycha w spirale strachu i samotność w chorobie. Wiele osób nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, że nie jest to proste, aż do dnia, gdy nagle niechciana choroba „puka do drzwi”. Zasłuchałam się przez moment w śpiew ptaka siedzącego na barierce... Już po tych myślach... upchałam te smętne myśli w dolnej szufladzie komody i obiecuje do nich nie zaglądać...Czasem trzeba po prostu wyrzucić to z siebie... Za oknem nadal świeci słońce, jutro ma być równie słonecznie (bez upału).. Uśmiecham się do mojego odbicia w lustrze...


Milena 775





foto-net

środa, 19 lipca 2017

Wieczorem...









Wieczorem..
Cichutko klikam w klawisze i zamieniam moje myśli na słowa.. czarne literki na białym ekranie... Kolejna opowieść mojego życia...by wyciszyć dusze.
Chyba już pora by pomyśleć o łóżku...Jest tuż obok i kusi...Dam się pewnie skusić, bo już pora na sen... 
Układam się wygodnie i przeciągam lekko — to taki specjalny moment, zanim zasnę... jeszcze 20 oddechów przeponą — nawyk bardzo przydatny i chwile wizualizacji... w krainie marzeń... 
Jeszcze przesłanie samych pozytywnych myśli i energii dla kogoś bliskiego...To wszystko robię, leżąc na plecach, z zamkniętymi oczami. Taka mała chwila relaksu...
Nagle czuje przyjemne ciepło z prawej strony..
Ktoś? A może coś?.. "przytula się" do mnie.. Chwila zaskoczenia, ale bardzo przyjemnego!..
Cmoka mnie w policzek.. głaszcze po ręce.. całuje moje zamknięte powieki...nie mogę otworzyć oczu... To bardzo, bardzo przyjemne!..
Teraz "przeniosło się" na lewa stronę i powtarza te wszystkie gesty i cmokania! Łaskocze mnie za uchem !..Odwracam się na bok i czuje leciutkie "drapania" po plecach.. Wykorzystuje ten moment i spoglądam spod przymkniętych powiek... Powinnam się domyślić od razu — to moje...sny!.. Pojawiają się natychmiast, gdy kładę się do łóżka, niecierpliwie czekają, aż skończę oddechy i wizualizacje, by mnie natychmiast porwać i utulić...Poddaje się bez słowa, w połowie myśli o Nim...zapadam się w szeroko otwarte ramiona Morfeusza....


Milena 775

foto-net

niedziela, 16 lipca 2017

Nieobecność..






Nigdy nie przyszło mi do głowy, że nieobecność może zajmować tyle miejsca, znacznie więcej niż obecność.


A.M.Matute




foto-net

sobota, 15 lipca 2017

Mówmy do siebie...








foto-net

Najbardziej w życiu żałuje się zawsze tego, czego się nie powiedziało, nie zrobiło. Bo wtedy zostaje w nas na długo jedno słowo „gdyby”, które nie pozwala zamknąć pewnych rozdziałów w naszym życiu… 
Ale dobrze też wiem, że czasem brakuje odpowiednich słów. Tylko ten kto milczy zbyt długo – nie będzie nigdy zrozumiany. Lepsza jest najgorsza prawda niż niepewność Chociaż czasem milczenie bywa wymowniejsze i zawiera w sobie więcej treści, ale bardziej można zniszczyć właśnie brakiem słów, milczeniem, ciszą. Nie trzeba wtedy ani jednego słowa…
Czasem jeśli nie powiemy tego, co czujemy możemy dużo stracić. Możemy stracić wszystko. A niekiedy tak niewiele nam brakuje do szczęścia. Chwilą czasu poświęconą drugiemu, odrobiną ciepła i zrozumieniem można wiele zmienić…
Więc... Mówmy do siebie, żeby nigdy nie żałować słów straconych…
Mówmy do siebie, bo jutra może nie być...

Emocjami pisane



piątek, 14 lipca 2017

Wiersze staroświeckie..










wiersze staroświeckie co wzruszają teraz
z rymami jak należy z przecinkiem i kropką
z dworem co znikł nagle cicho i na zawsze
a wiadomo cisza większa niż milczenie
i pamięć już posłuszna gdy przeszłość przychodzi
z babcią co na werandzie cerowała dziurę
bez nożyczek zębami przegryzając nitkę
tuż przy koszu na grzyby by się nie sparzyły
z wujem co się gazetą niepotrzebnie zajął
więc pomagał mu diabeł ale kopnął anioł
ze smutkiem przemijania jagód jarzyn jeżyn
gdyby śmierci nie było nikt z nas Już by nie żył
przemijamy jak wszystko by w ten sposób przetrwać
uczucia bez łapówek i rąbanka grzechów
wielka miłość co zawsze wydaje się łatwa
i wie już tak od razu że nie wie co będzie
choć za młodu drży serce a na starość noga
wszystko co najcenniejsze spaliło się w piekle
wiersze staroświeckie niemodne naiwne
ten sam baran co wtedy
ale szczęście inne...

ks.J.Twardowski





foto-net




wtorek, 11 lipca 2017

Mimo wszystko..









Mimo wszystko...
Ludzie są nierozumni, nielogiczni i samolubni
Kochaj ich, mimo wszystko
Jeśli czynisz dobro, oskarżają cię o egocentryzm
Czyń dobro, mimo wszystko
Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych
przyjaciół i prawdziwych wrogów
Odnoś sukcesy, mimo wszystko
Twoja dobroć zostanie zapomniana już jutro,
Bądź dobry, mimo wszystko
Szlachetność i szczerość wzmagają twoja wrażliwość
Bądź szlachetny i szczery mimo wszystko
To, co budujesz latami może runąć w ciągu jednej nocy
Buduj, mimo wszystko
Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują twojej pomocy,
mogą cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz
Pomagaj, mimo wszystko
Dając światu najlepsze, co posiadasz,
otrzymujesz ciosy,
Dawaj światu najlepsze, co posiadasz,
Mimo wszystko..

Matka Teresa z Kalkuty


foto-net


sobota, 8 lipca 2017

Po prostu..







..Znaczysz dla mnie więcej, niż możesz przypuszczać. 
Po prostu... -( jakże ciężko było mi zebrać myśli)... 
- Po prostu jest tak, że niektórych ludzi poznajemy nie w tym momencie. Zaczyna nam na nich zależeć, chociaż tak nie powinno być. Chcielibyśmy z nimi być pomimo wszystko, a nie możemy...i..


Gabriela Gargaś





foto-net

Kiedyś spotkałam kogoś takiego...

To było jak opowieść z pięknej bajki! Bardzo mi na nim zależało, bardzo ceniłam tego kogoś jako człowieka... przyjaciela... i wiem, ze nie byłam temu komuś obojętna ( bo to się po prostu wie)... Ale było właśnie tak jak w cytacie powyżej ...nie było to proste, nie było to łatwe... gdy się ma inne zobowiązania, to tak trudno podjąć właściwą decyzje. I nigdy do końca nie wie się, czy to co zdecydowaliśmy, było najlepsza decyzja..

Milena 775

wtorek, 4 lipca 2017

Odśwież....








Do drzwi ktoś zapukał i zaraz potem nacisnął klamkę. Do pomieszczenia zajrzała ciekawska ruda głowa.
- To pan dał ogłoszenie?
- Tak, proszę wejść, - naukowiec podszedł do Rudego i podał rękę.
- Świetnie! Bo ja bardzo potrzebuje pieniędzy. Rzeczywiście tyle pan płaci, ile było napisane?
- Tak, oczywiście. Przeprowadzamy testy nowego sprzętu. Nie chcę się chwalić, ale to rewolucyjne odkrycie. Jego znaczenie ciężko będzie przecenić, - oświadczył z dumą naukowiec.
- Przepraszam, a długo to potrwa? Mam tylko godzinę, - przerwał mu Rudy.
- Wystarczy. 
- A na kimś pan już to testował?
- Na sobie. Proszę się nie bać, jak pan widzi – żyję i mam się dobrze. Urządzenie nie zrobi panu krzywdy. Po prostu wprowadzi pana w trans i zaktywizuje wspomnienia. 
Naukowiec zaprowadził Rudego do laboratorium i wskazał mu fotel.
Owinięty przewodami Rudy obserwował poczynania naukowca, który ustawiał niewielkie urządzenie i podpinał do niego kabelki. Jego działania przypominały rytuał szamański.
- Gotowe, - odwrócił się do Rudego naukowiec. – Zaraz włączę. Zostanie pan przeniesiony do najbardziej jaskrawych wspomnień i ponownie pan je przeżyje. Wybrałem tylko pozytywne emocje, więc proszę się nie denerwować.
- Ja się nie denerwuję, - niepewnie odpowiedział Rudy.
- Jeśli będzie pan chciał przerwać jakieś wspomnienie – proszę nacisnąć ten przycisk. Wówczas urządzenie przeniesie pana do innego wspomnienia, - naukowiec podał Rudemu pilota. – A tym przyciskiem może pan wyłączyć całość i wyjść z transu. Gotowy? Włączam!
Rudy najpierw usłyszał pstryknięcie, a potem…

Lody. Świetnie pamiętał tamte lody, ich bajeczny smak, który zapamiętał na całe życie. Rudy znalazł się w dzieciństwie, w czasie tamtego upalnego lata, kiedy po raz pierwszy jadł cudowne lody w polewie czekoladowej. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wszystko było takie realistyczne – drewniana ławka pachnąca farbą, mama stojąca obok i one – lody! Rudy ugryzł twardą polewę i zamarł czekając na wielką przyjemność. Przesuwając językiem kawałek smakołyku, próbował poczuć tamten smak, który został mu w pamięci. Dziwne. Zwykła polewa. Lody też nie specjalne. Zbyt słodkie, mdłe. Jadał już w swoim życiu lepsze. Rozejrzał się dookoła, spojrzał na swoją młodą mamę, którą w dzieciństwie uważał za najwspanialszą i najpiękniejszą istotę na świecie. Teraz widział obok siebie zwykłą młodą kobietę. Zmęczoną, rozwiedzioną kobietę w brzydkiej sukience. Wiatr przywiał kurz i puch z topoli, który przykleił się do lodów. Rudy ze wstrętem spojrzał na nie, a jego ręka sama sięgnęła do przycisku. Odśwież…

Ona! Stał obok niej i trzymał ją za rękę. Zaraz pocałuje ją po raz pierwszy. Rudy pamiętał, jak zamknęli oczy, jak zderzyli się nosami przed pocałunkiem. Teraz miał oczy otwarte. Jej twarz była coraz bliżej i Rudy zobaczył małe krostki. Naprawdę miała taką okropną cerę? Wydęła usta. Cała była jakaś taka niezgrabna. Cmoknęła go i zaraz oblała się rumieńcem. Jej nieśmiały uśmiech szpecił aparat na zębach. Czy on tego wtedy nie widział? Widział, ale to było jakoś inaczej. Wtedy to była najpiękniejsza dziewczyna, a teraz miał przed sobą zwykła pryszczatą nastolatkę. Jej boski zapach, od którego mocniej biło mu serce, zapach, który starał się wyłowić z powietrza, gdy tylko przechodziła obok – teraz okazał się zapachem tanich perfum. Przesłodzonych i okropnych, jakich używają stare kobiety, które całkiem straciły powonienie. Odśwież…

Oświadczyny. Rudy prosi o rękę i oddaje swe serce. Elegancka restauracja, walc, drogi szampan. Zbyt kwaśny. Facet na saksofonie strasznie fałszuje. Rudy dostrzega na swoich spodniach plamę od majonezu z sałatki. Jej usta są pomalowane jaskrawą szminką w tandetnym kolorze, w dodatku rozmazaną w kąciku. Za chwilę Rudy ma wypowiedzieć tamte słowa, na które ona czeka już ponad rok. Słowa powinny być piękne, głos powinien drżeć, a jej odpowiedź powinna wywołać euforię. Odśwież…

Ślub. Jaka ona była piękna w białej sukni… Na tacy leżą obrączki, wokół uśmiechnięci krewni i znajomi. Ale gdzie podziało się jego podniecenie z tamtej chwili? Nic. Kompletnie nic. Rudy już wie, co będzie dalej, jak ułoży się ich krótkie wspólne życie, jaki męczący będzie rozwód, sprawa sądowa o podział majątku. Zakładając jej obrączkę, Rudy przypomina sobie, co jego żona będzie mówić za tydzień, za miesiąc, za rok po ich ślubie. Odśwież… Odśwież… Odśwież… Wyjście!

- No i proszę, wrócił pan, - uśmiecha się naukowiec, odłączając kable. – Jak wrażenia?
- Obrzydliwe! – krzyczy Rudy, ocierając łzy płynące po policzku. – Pan pozbawił mnie wspomnień! Nie można wrócić! Nie można przeżyć wszystkiego od nowa! To nie byłem ja! Wtedy to jeszcze nie byłem ja!
Rudy zrywa się z fotela, łapie urządzenie i podnosi je wysoko nad głową…

© Po Pierwsze Ludzie


foto-net