wtorek, 4 lipca 2017

Odśwież....








Do drzwi ktoś zapukał i zaraz potem nacisnął klamkę. Do pomieszczenia zajrzała ciekawska ruda głowa.
- To pan dał ogłoszenie?
- Tak, proszę wejść, - naukowiec podszedł do Rudego i podał rękę.
- Świetnie! Bo ja bardzo potrzebuje pieniędzy. Rzeczywiście tyle pan płaci, ile było napisane?
- Tak, oczywiście. Przeprowadzamy testy nowego sprzętu. Nie chcę się chwalić, ale to rewolucyjne odkrycie. Jego znaczenie ciężko będzie przecenić, - oświadczył z dumą naukowiec.
- Przepraszam, a długo to potrwa? Mam tylko godzinę, - przerwał mu Rudy.
- Wystarczy. 
- A na kimś pan już to testował?
- Na sobie. Proszę się nie bać, jak pan widzi – żyję i mam się dobrze. Urządzenie nie zrobi panu krzywdy. Po prostu wprowadzi pana w trans i zaktywizuje wspomnienia. 
Naukowiec zaprowadził Rudego do laboratorium i wskazał mu fotel.
Owinięty przewodami Rudy obserwował poczynania naukowca, który ustawiał niewielkie urządzenie i podpinał do niego kabelki. Jego działania przypominały rytuał szamański.
- Gotowe, - odwrócił się do Rudego naukowiec. – Zaraz włączę. Zostanie pan przeniesiony do najbardziej jaskrawych wspomnień i ponownie pan je przeżyje. Wybrałem tylko pozytywne emocje, więc proszę się nie denerwować.
- Ja się nie denerwuję, - niepewnie odpowiedział Rudy.
- Jeśli będzie pan chciał przerwać jakieś wspomnienie – proszę nacisnąć ten przycisk. Wówczas urządzenie przeniesie pana do innego wspomnienia, - naukowiec podał Rudemu pilota. – A tym przyciskiem może pan wyłączyć całość i wyjść z transu. Gotowy? Włączam!
Rudy najpierw usłyszał pstryknięcie, a potem…

Lody. Świetnie pamiętał tamte lody, ich bajeczny smak, który zapamiętał na całe życie. Rudy znalazł się w dzieciństwie, w czasie tamtego upalnego lata, kiedy po raz pierwszy jadł cudowne lody w polewie czekoladowej. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wszystko było takie realistyczne – drewniana ławka pachnąca farbą, mama stojąca obok i one – lody! Rudy ugryzł twardą polewę i zamarł czekając na wielką przyjemność. Przesuwając językiem kawałek smakołyku, próbował poczuć tamten smak, który został mu w pamięci. Dziwne. Zwykła polewa. Lody też nie specjalne. Zbyt słodkie, mdłe. Jadał już w swoim życiu lepsze. Rozejrzał się dookoła, spojrzał na swoją młodą mamę, którą w dzieciństwie uważał za najwspanialszą i najpiękniejszą istotę na świecie. Teraz widział obok siebie zwykłą młodą kobietę. Zmęczoną, rozwiedzioną kobietę w brzydkiej sukience. Wiatr przywiał kurz i puch z topoli, który przykleił się do lodów. Rudy ze wstrętem spojrzał na nie, a jego ręka sama sięgnęła do przycisku. Odśwież…

Ona! Stał obok niej i trzymał ją za rękę. Zaraz pocałuje ją po raz pierwszy. Rudy pamiętał, jak zamknęli oczy, jak zderzyli się nosami przed pocałunkiem. Teraz miał oczy otwarte. Jej twarz była coraz bliżej i Rudy zobaczył małe krostki. Naprawdę miała taką okropną cerę? Wydęła usta. Cała była jakaś taka niezgrabna. Cmoknęła go i zaraz oblała się rumieńcem. Jej nieśmiały uśmiech szpecił aparat na zębach. Czy on tego wtedy nie widział? Widział, ale to było jakoś inaczej. Wtedy to była najpiękniejsza dziewczyna, a teraz miał przed sobą zwykła pryszczatą nastolatkę. Jej boski zapach, od którego mocniej biło mu serce, zapach, który starał się wyłowić z powietrza, gdy tylko przechodziła obok – teraz okazał się zapachem tanich perfum. Przesłodzonych i okropnych, jakich używają stare kobiety, które całkiem straciły powonienie. Odśwież…

Oświadczyny. Rudy prosi o rękę i oddaje swe serce. Elegancka restauracja, walc, drogi szampan. Zbyt kwaśny. Facet na saksofonie strasznie fałszuje. Rudy dostrzega na swoich spodniach plamę od majonezu z sałatki. Jej usta są pomalowane jaskrawą szminką w tandetnym kolorze, w dodatku rozmazaną w kąciku. Za chwilę Rudy ma wypowiedzieć tamte słowa, na które ona czeka już ponad rok. Słowa powinny być piękne, głos powinien drżeć, a jej odpowiedź powinna wywołać euforię. Odśwież…

Ślub. Jaka ona była piękna w białej sukni… Na tacy leżą obrączki, wokół uśmiechnięci krewni i znajomi. Ale gdzie podziało się jego podniecenie z tamtej chwili? Nic. Kompletnie nic. Rudy już wie, co będzie dalej, jak ułoży się ich krótkie wspólne życie, jaki męczący będzie rozwód, sprawa sądowa o podział majątku. Zakładając jej obrączkę, Rudy przypomina sobie, co jego żona będzie mówić za tydzień, za miesiąc, za rok po ich ślubie. Odśwież… Odśwież… Odśwież… Wyjście!

- No i proszę, wrócił pan, - uśmiecha się naukowiec, odłączając kable. – Jak wrażenia?
- Obrzydliwe! – krzyczy Rudy, ocierając łzy płynące po policzku. – Pan pozbawił mnie wspomnień! Nie można wrócić! Nie można przeżyć wszystkiego od nowa! To nie byłem ja! Wtedy to jeszcze nie byłem ja!
Rudy zrywa się z fotela, łapie urządzenie i podnosi je wysoko nad głową…

© Po Pierwsze Ludzie


foto-net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..