piątek, 10 marca 2017

Tamten dzień..









Tamten dzień ...Jak to się zaczęło? 
wiadomo od kupienia campera ..Zanim do tego doszło, było wiele rozmów i oglądanie fotek, zachwycanie się wyposażeniem (to głownie ja)...dyskutowanie o tym, co On chciałby zrobić w camperze, który miał być "do naprawy", że potrafi to zrobić, że chciałby to zrobić...
A później jednego dnia  okazało się, że moja wygrana w Lotto przekroczyła magiczny próg! Pamiętam, że trzy razy sprawdzałam numery i nie mogłam uwierzyć! Nagle zaświeciło słonko w całkiem pochmurny dzień!..Zaczęłam przeglądać oferty camperow. W pamięci miałam te, które zawsze podobały się nam... i trafiłam na taki, za dość rozsądna cenę! 
Teraz miałam do wyboru - ściągnąć  Jego "na już", żeby ze mną pojechał obejrzeć ( a wiedziałam, ze nie będzie to proste dla niego), albo zdać się na syna kuzyna, który jest mechanikiem samochodowym, a camper stal 30 km od jego miejsca zamieszkania...Zdecydowałam, ze syn kuzyna będzie szybciej..Pojechał i sprawdził to co było do sprawdzenia! Powiedział, że to dobry wybór i przyzwoita cena! 
Camper został zaparkowany u kuzyna na podwórku. 
Ok! pierwszy bardzo ważny krok był za mną!..
pozostało teraz jeszcze nauczyć się prowadzić to cudo!
Kuzyn obiecał mi pomoc wiec pojechałam do niego na tydzień - pierwsze spotkanie z kierownica ciężkiego samochodu było dość trudne.. nie miałam wyczucia ani samochodu ani jego masy!
Kolejne dni były ciut lepsze..W ten sposób cala wczesna wiosnę spędziłam jeżdżąc na tygodniowe pobyty z nauka jazdy camperem..
Ta prawdziwa wiosna nie czekała długo, wiec gdy zrobiło się cieplej uznałam, że to już pora na przedstawienie campera !
Wiedziałam, że nie ma  możliwości, żebym dojechała sama na miejsce,..( nie miałam nadal wprawy wystarczającej na poruszanie się camperem po autostradzie) kuzyn dal się namówić na odwiedzenie kolegi w Polsce. Podroż przebiegła bez problemow. 
Zostawiłam kuzyna u kolegi i ruszyłam na spotkanie!




foto-net



Wiec jadę camperem...z dusza na ramieniu..Ale widocznie Los nade mną trzyma piecze bo, właśnie dojechałam do bramy i trąbię! On wychodzi z warsztatu zdziwiony i całkowicie zaskoczony...podchodzi bliżej...patrzy i nie wierzy!..
Otwiera bramę i podchodzi do auta od strony kierowcy, a ja otwieram drzwi i prawie wpadam w jego ramiona! Wita się ze mną i pyta jakim cudem tu jestem i to na dodatek camperem? Dlaczego nie pisałam, ze kupiłam campera? 
Duzo pytań...ale i ta szczególna radość w Jego oczach!
Wciskam Jemu do reki kluczyki i proszę, żeby wjechał na podwórko, bo pewnie ja tego nie zrobię..nadal zaskoczony - zgadza się ze mną  ...
Rozmawiamy o tym, że przez przypadek udało mi się kupić za pól-darmo campera od kogoś... On ogląda  i mówi, że trzeba się przejechać, żeby stwierdzić coś więcej...
Przejażdżkę zostawiamy na jutro - dzisiaj tylko oględziny..
Uważnie sprawdza wszystko pod maska.. akceptuje wnętrze..
Jutro czeka go sprawdzenie dokładniejsze, ale ogólnie jest na "tak"... wybór campera został prawie zaakceptowany.
Wieczorem postanawiamy, że prześpimy noc w camperze.. jestem zmęczona wiec szybciej wybieram się spać, On jeszcze chwile zostaje w domu ..Idę do campera...
  Leże na łóżku i słyszę, że ktoś gdzieś blisko chodzi i w jednej chwili boje się! nie chce tam zostać sama i boje się wyjść, bo jest zupełnie ciemno!..biorę telefon i dzwonie!..nie odbiera długo, ale po chwili słyszę Jego zasapany głos pytający co się stało?
Proszę, żeby do mnie już przyszedł, bo się boje!....ktoś chodzi gdzieś niedaleko! Najpierw słyszę Jego śmiech, później mówi, że ja panikuje, że moment, bo właśnie wyszedł z łazienki...ale po chwili drzwi domu się otwierają i otwieram blokadę w camperze...
Wchodzi do wnętrza, a mój strach ulatnia się natychmiast.. w camperze jest takie dziwne żółtawe światełko-jak poświata, nie daje jasności, ale widać dobrze zarysy wszystkiego...Siada na brzegu łóżka, patrzy chwile na mnie,  później mówi coś cicho, czego nie rozumiem...Chwile leżymy w kompletnej ciszy..może to moment nagłego skrepowania?...Czuje, że zmęczenie opanowuje mnie całkowicie, resztka świadomości odwracam się w Jego stronę....i zapadam w sen..


(fragm.opowiadania wł.)
Milena 775

2 komentarze:

  1. Powiedziałabym - nie tylko ładne, ale i bardzo wypielęgnowane, wypieszczone opowiadanie. Super dobrze, gładko się czyta. A przy tym tekścik zaciekawia, wciąga. Brawo, Milenko. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dziękuję za tak pozytywna ocenę... aż się zarumieniłam z przejęcia :))
      Milo mi ogromnie,Twoja opinia duzo dla mnie znaczy!

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..