piątek, 25 sierpnia 2017

Przepowiednia..





Wspomnienia zostają w nas na zawsze, nikt nie może nam ich odebrać... 
Mieszkałam z moją Mamą, mój ukochany Tato odszedł nagle na druga stronę światła, gdy miałam zaledwie 9 lat. To było trudne dzieciństwo. 
Było, bo w tym czasie — miałam 16 lat, byłam bardzo nieśmiałą nastolatką, która bardzo niechętnie wyruszała gdziekolwiek poza miasto sama. Uczyłam się w liceum i byłam dziewczyną pełną pasji – prowadziłam drużynę harcerską, tańczyłam w klubie tańca towarzyskiego, chodziłam na kurs języka francuskiego, śpiewałam w chórze i byłam aktywną czytelniczką w klubie dobrej książki.. Totalnie zajęta, co bardzo mnie cieszyło, bo lubiłam moje aktywności! Mogłabym jeszcze wymienić inne pasje, ale zatrzymam się na tym. Moja przyjaciółka wówczas była bardzo zauroczona (zakochana, bo przecież o miłości „najwięcej się wie”, mając 16 lat) Francuzem, miał na imię Philippe i przyjeżdżał z bratem do jej sąsiadów na wakacje... To było takie "duże wydarzenie" w naszej podwórkowej społeczności! W tamtych czasach niezbyt często ktoś z zagranicy bywał w naszej okolicy! Moja koleżanka zachwycona tym chłopakiem (z wzajemnością) zaczęła snuć plany wyjazdu na wakacje do Francji...Stalo się to jej obsesją! Mieszkałyśmy w niewielkim miasteczku na południu Kraju, gdzie o Paryżu było wiadomo, że jest stolicą Francji, która znajduje się na zachodnim krańcu Europy. Znajomość mojej przyjaciółki rozwijała się dobrze, ale ona była niecierpliwa i chciała poznać już- natychmiast … przyszłość! Kilka kilometrów od naszego miasteczka na wsi mieszkał taki "specjalny"człowiek – jasnowidz Filipek...
Widział i słyszał to, czego inni nie widzieli i nie słyszeli – przyszłość(!)...
Przyjeżdżali do niego ludzie z całego Kraju...nie przepowiadał, gdy była brzydka pogoda...
Albo, gdy nie miał humoru... 
Moja przyjaciółka koniecznie chciała do niego pojechać, ale nie sama. To był ten czas, gdy całe życie było przed nami...marzenia były jak zaczarowane motyle.. A jasnowidz mógł je przybliżyć...
Po licznych prośbach — uległam! Wybrałyśmy ładny, słoneczny dzień...Pojechałyśmy lekko przestraszone, bo opowieści krążyło dużo, o tym, że on wszystko „widzi” nawet wówczas, gdy jeszcze się do niego nie dojechało. Bardzo głośna była jedna z nich, o matce z dorosłą córką, które przyjechały do niego, miały ze sobą dwa kosze jaj jako zapłatę (to było częste, że ludzie płacili produktami). Idąc do niego, uznały, że dwa kosze jaj to za dużo, więc jeden schowały pod mostem! On je przyjął, a na zakończenie powiedział, że te jajka, które schowały pod mostem, właśnie im ukradziono! Ponoć kobiety uciekały w popłochu, bojąc się jego zemsty. 
Bez trudu znalazłyśmy stary dom, w którym mieszkał razem ze swoją siostrą...Drzwi otworzyła nam kobieta, ubrana po wiejsku i nic nie pytając, kazała nam iść..za stodołę! Tam na malej łączce porośniętej trawa i koniczyna siedział on — Filipek. Popatrzył na nas i kiwnął ręką, podeszłyśmy i usiadłyśmy naprzeciw niego.
Popatrzyłam na niego... niczym się nie wyróżniał od ludzi ze wsi. Ubrany po wiejsku, w przyniszczonym ubraniu, zniszczone dłonie...siwawe potargane włosy... tylko oczy miał... młode! Bardzo specyficzne, przedziwnie błękitne...Gdy patrzył, miało się wrażenie, że prześwietla osobę na wylot!..To było takie niecodzienne.
Koleżanka dała zdjęcie chłopaka do obejrzenia...zerknął, bez większego zainteresowania i popatrzył na mnie.. Starałam się o niczym nie myśleć, bo mówiono, że on czyta w myślach! Odwróciłam głowę...to przecież nie ja chciałam się czegoś dowiedzieć! Ona chciała wiedzieć, czy wyjedzie do Francji i czy ta znajomość przetrwa?..Filipek chwile patrzył na pole poza nami i powiedział, że ona nigdy do Francji nie pojedzie, znajomość szybko się skończy... a jej życie będzie w Kraju, w dużym mieście! Koleżanka była bardzo zawiedziona, widziałam, że chciało jej się płakać.. A Filipek uparcie patrzył na mnie... zapytał, czy ja nie chce wiedzieć, co będzie później?.. Pokręciłam głową przecząco. W gardle czułam dziwna suchość... Wówczas on powiedział, że to ja wyjadę do Francji...wiele razy...i pewnego dnia zostanę tam!...że czeka mnie w moim życiu duzo łez i duzo radości i to się będzie przeplatać.... Patrzyłam zdumiona na niego i myślałam, że to, co on mówi, nie może być prawda, bo jakim cudem niby miałabym pojechać do Francji??.. To było niemożliwe ! 
Rok później odezwał się do nas kuzyn... z Francji (!)... Nieoczekiwanie, bo przez ponad 20 lat nie dawał znaku życia.. Dwa lata później pojechałam na wakacje do Paryża (!)...to był mój pierwszy wyjazd...Nagle sama pojechałam na drugi koniec Europy.. Już to było wielką przygodą, dla nastolatki, która nigdy nigdzie sama nie podróżowała. Wspomnienia, które do dzisiaj grzeją moje serce!.. Był taki moment, gdy zastanawiałam się, czy kuzyn odezwałby się do nas, gdybym nie była u Filipka? A jeśli ta wizyta „odblokowała” jakiś kanał w podświadomości kuzyna?... To była fascynująca hipoteza.
Pierwszym obiektem, który chciałam zobaczyć w Paryżu - była oczywiście „Żelazna Dama”- Tour Eiffel... „Zakochałam się” w niej natychmiast, byłam całkowicie oczarowana tą konstrukcją i jej majestatem!.. Dotykałam śrub i elementów wieży, wchodząc po schodach na pierwsze piętro. Z niekłamanym zachwytem przyglądałam się, jak windy jadą w gore i zjeżdżają w dół. Dwa pietra wyżej – pojechałam już windą i z coraz większym zachwytem – o ile było to, w ogolę możliwe - podziwiałam z zapartym tchem panoramę Paryża. Wydawało mi się, że śnię i nie chciałam się obudzić! To były wakacje mojego życia!
Mój pierwszy pobyt trwał 5 tygodni i w tym czasie odwiedziłam wieże Eiffla 10 razy! Rodzina już nie chciała wjeżdżać ze mną na gore, śmiali się, że wjechałam na gore więcej razy niż oni, mieszkający tam od lat… a ja wiedziałam już wtedy, że zrobię wszystko, żeby wrócić...I wracałam! 
Ale to już zupełnie inna opowieść...
Po latach stawiając moje walizki – tym razem, już na zawsze – pomyślałam o Filipku i uśmiechnęłam się w myślach do niego, bo przecież wtedy przed wielu laty nie uwierzyłam w to, co usłyszałam, a jednak to on miał racje...Wypada oczywiście dodać, że przepowiednia dla mojej przyjaciółki tez się spełniła - Francuz szybko zniknął z jej życia, a ona cale dorosłe życie mieszka w dużym mieście...gdy się widzimy, mówi : "ale tego Paryża to ci zazdroszczę"...



Milena 775
foto-net

5 komentarzy:

  1. Anonimowy24/9/17 12:29

    Grażynko!!!...???...czemu TAKI! talent marnuje w takich "ciasnych ścianach"...???

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy24/9/17 13:42

    Grażynko!!!...??? szkoda ,że TAKI! talent zamknięty jest w takich "ciasnych ścianach"!!!...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, ze tak pozytywnie oceniasz moje pisanie! Pozdrawiam serdecznie :))

      Usuń
  3. Pieknie napisalas ..przepowiednie czesto sie spelniaja...ja bardzo wierze w sny..a moja mama zawsze mnie ostrzega.W 2005 r wyszlam ze swojego polskiego domu zamknelam drzwi na klucz i nie przewidzialam,ze juz do niego nie wroce i tak zostalam w Szkocji.ktora jestem zachwycona....pozdrawiam Cie i Twego Synka!

    OdpowiedzUsuń
  4. wpisalam komentarz lecz zniknal!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..