piątek, 9 grudnia 2016

cztery świece..








  W dużym ciemnym pokoju cztery świece spokojnie płonęły. 
Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały.

Pierwsza powiedziała: - Ja jestem POKÓJ. 
Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. 
Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.
I płomień tej świecy zgasł.

Druga: Ja jestem WIARA. 
Niestety nie jestem nikomu potrzebna. 
Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.
Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją.

Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. 
Nie mam już siły płonąć. 
Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. 
Nienawidzą najbardziej tych, których kochają - swoich bliskich.
I nie czekając długo i ta świeca zgasła.

Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Nie rozumiem! Musicie płonąć! 
Jesteście potrzebne! Boję się ciemności!.....I zapłakało.

Wzruszona czwarta świeca powiedziała: 
Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. 
Ja jestem NADZIEJA.
Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja 
i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, 
gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.



foto-net


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..