sobota, 30 kwietnia 2016

ona i ja...





Duzo rozmawiałyśmy..czasem pół nocy..opowiadała mi o swoim mężu, duzo rożnych ciekawych historyjek - bardzo ja kochał i przed śmiercią wymógł na niej ze ona ułoży sobie życie, gdy jego nie będzie i będzie starała się być szczęśliwą!..obiecała mu to, mimo ze wcale nie to było jej celem..ale ja uczepiłam się tej myśli..długo dyskutowałam z nią o tym, ze nie może złamać danego słowa, bo przecież dusza jej męża będzie nieszczęśliwa, jeśli ona złamie to słowo..Najpierw się 
buntowała, ze skoro się tam spotkają to ona mu wytłumaczy i on zrozumie..Powiedziałam jej wtedy ze dusze tych, którzy odbierają sobie życie idą gdzie indziej i ze nie spotka duszy swojego męża! To był przełom!..zaczęła już duzo spokojniej mówić o tym, ze może mam racje, ze jeszcze ma tu coś do zrobienia i ze postara się to zrobić!....
ponieważ źle sypiała namawiałam ja na spotkanie z psychologiem i ewentualnie na branie przez pewien czas czegoś lekkiego na sen..Posłuchała mnie po wielu przegadanych godzinach...
Po czterech spotkaniach z psychologiem powiedziała do mnie - "wole rozmowy z Toba, Ty rozumiesz co się dzieje w mojej duszy bo przez to przeszłaś ...młoda pani psycholog nie dotarła do niej... 



foto-net


Długie rozmowy, rozmowy, które wyciągały każdą cząstkę bólu i z niej i ze mnie..
tak samo potrzebne jej jak i mnie..
Chwilami wydawało mi się, ze moja samotność jest głębsza niż ta jej....a później widziałam, ze to ta jej samotność jest bardziej czarna..


foto-net



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..