poniedziałek, 24 października 2016

być sobą...






Spacerowałem po ogrodach jednego ze szpitali psychiatrycznych. Spotkałem tam pewnego młodzieńca, który w głębokim zamyśleniu czytał filozoficzną książkę. Jego zachowanie i najwyraźniej dobre zdrowie umysłowe znacząco odróżniały go od innych pacjentów. Usiadłem obok niego i zapytałem:
- Myślę, że jesteś w niewłaściwym miejscu. Co tu robisz?
Spojrzał na mnie zaskoczony. 
Ale widząc, że nie byłem jednym z lekarzy, odpowiedział:
- To dość proste. 
Mój ojciec, znakomity adwokat, chciał, abym był taki, jak on. 
Mój wuj, właściciel kilku wielkich supermarketów, miał nadzieję, że pójdę w jego ślady. 
Moja matka chciała, abym był następcą jej ukochanego ojca. 
Moja siostra zawsze stawiała mnie swojemu mężowi za wzór człowieka sukcesu. 
Mój brat chciał za wszelką cenę zrobić ze mnie doskonałego, jak on, sportowca. 
To samo było w szkole z nauczycielami fortepianu i angielskiego, 
którzy byli przekonani, że są najlepszym wzorem, jaki powinienem naśladować.
Nikt z nich nie widział we mnie człowieka, ale wszyscy poszukiwali jakiegoś lustra. 
Dlatego zamknąłem się w szpitalu. 
Przynajmniej tutaj mogę być sobą.


Bruno Ferrero




foto-net

1 komentarz:

  1. Często tak bywa, że rodzice przerzucają swoje niespełnione marzenia..na dzieci nie patrząc czy to je uszczęśliwi ..Pozdrawiam Milenko :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..