poniedziałek, 10 października 2016

dzień....po dniu..











Po prostu. 
Idę chodnikiem w zimne popołudnie, ręce chowam głęboko w kieszeniach płaszcza. Nie martwię się o to, jak wyglądam i nie interesuje mnie jak wyglądają i na co patrzą obcy mi ludzie, gdy idą swoim rytmem we własny dzień. 
I tak sobie myślę: 
drogi dniu, nie musisz obsypywać mnie prezentami, błyskotkami, 
nawet nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie zabawiał i opowiadał śmieszne historie. Nie musisz budzić we mnie podziwu i wdzięczna ci jestem, że trzymasz mnie dziś z dala od natrętnych spojrzeń. 
Nie mam również ochoty wiedzieć o tobie nic więcej, poza tym, co już wiem. W gruncie rzeczy niewiele mnie to obchodzi. 
Wystarcza mi, że znam twoje prawdziwe oblicze, twoją dzisiejszą cichość i skromność, które czynią cię pięknym. I wiem, że nie ma nic lepszego niż to, że jesteś dziś ze mną, tutaj właśnie, 
nie gdzie indziej, w szarości i znużeniu, które cierpliwie czekają na spokój wieczoru. I nawet jeśli nie mówię ci o tym codziennie, wiesz przecież. Bo takie do-niczego dni istnieją po to, by podlewać spragnioną ziemię, przybliżać twarz do zamyślonej rośliny samotnie stojącej na parapecie i szeptem budzić ją ze snu. 
Żeby przykręcić oszalały z gorąca kaloryfer, 
rzucić okiem na rozrzucone na łóżku ubranie i،،،، czekać.
Bez tęsknoty.
Za to z pewnością, 

że jutro nadejdzie،،،،

Marzena B.







foto-net





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za każdy komentarz..